Vadim Igorewicz pozostał sam w pustym mieszkaniu. Włożył rzeczy swojej żony, Swietłany, do czarnych worków i wystawił je na klatkę schodową. Kiedy Swietłana wróciła ze swoich wieczornych zajęć na uczelni, była w szoku, widząc swoje rzeczy na progu. Zaczęła stukać w drzwi, ale Vadim nie otworzył.
— Nie chcę cię więcej widzieć! — krzyknął zza drzwi. — Jesteś zdrajczynią!
— Vadim, co ty wygadujesz?! Porozmawiajmy jak dorośli ludzie! — błagała Swietłana, ale jej głos drżał.
Vadim tylko machnął ręką. Swietłana stała w osłupieniu, jej serce ściskała rozpacz.

