Za stołem siedział mężczyzna, którego twarz wydała się znajoma, ale nie od razu przypomniała sobie, skąd go zna.
— Anna, cześć! — zerwał się. I wtedy rozpoznała: Sergiej, jej były kolega z klasy, który kiedyś był w niej zakochany.
— Siadaj — uśmiechnął się. — Jak się zmieniłaś! A Dmitrij? Jak on?
— Ty też się zmieniłeś. Czym się teraz zajmujesz?
— Przemysłem motoryzacyjnym, jak marzyłem. A ty? Milczysz. Gdzie Dmitrij?
— Nie ma go. Zginął. Teraz prowadzę biznes ja.
— Szkoda. Choć muszę przyznać, że trochę bolało, kiedy wtedy wybrałaś jego.
— A ty? Masz rodzinę?
— Miałem żonę. Rozwiedliśmy się, kiedy dzieci dorosły. Od dwóch lat żyję sam, z dala od byłej żony.
Rozmawiali długo, wymienili numery telefonów. Wieczorem Sergiej zadzwonił:
— Spotkamy się? Kolacja w restauracji?
— Dobrze — odpowiedziała Anna, lekko zawstydzona.
Przyjechał z bukietem przebiśniegów.
— W marcu? Skąd je masz?
— Babcia sprzedawała przy stacji paliw. Przypomniałem sobie, jak je zbieraliśmy w szkole.
Po kolacji zaprosił ją do siebie. A rano obudził ją zapachem kawy.
— Dziękuję — uśmiechnęła się Anna.
— To ja dziękuję. Teraz cię nie puszczę.
Ale Liza…
— Ty sama decydujesz o swoim życiu. Pomyśl o nas.
Anna promieniała ze szczęścia. Sprawy zaczęły się układać. Sergiej poprosił ją o rękę, ale ona wahała się, obawiając się reakcji córki.
Na ślubie Liza przyjechała.
— Zobaczę, jakiego nowego tatę masz.
Spotkanie przebiegło spokojnie. Później Liza poprosiła, by pokazać jej remont w domu.
— Całkiem nieźle — oceniła, patrząc na Sergieja. — Chętnie bym się takiej łóżku nie odmówiła.
Anna udawała, że nie słyszy. Gdy zadzwonił telefon, wyszła.
Później Liza, śmiejąc się, powiedziała:
— Twój facet to tchórz. Zawołałam go «tatusiem», zaproponowałam wypróbowanie łóżka. Ale odmówił.
Dzień później wyjechała.
