Po bolesnym rozwodzie, Swietłana postanowiła wrócić do swojego rodzinnego miasta, Niżnego Nowogrodu. Nic jej tu nie trzymało, poza pracą – córka wyszła za mąż i przeprowadziła się do Kazania. Wiedziała, że były mąż nie da jej spokoju, taki już był charakter Wiktora.
W starym pięciopiętrowym bloku Swietłana miała małe mieszkanie, które odziedziczyła po cioci Galinie, która zmarła dwa lata temu. Przeprowadzka nie była łatwa, ale nie mogła zostać w jednym mieście z byłym mężem.
Po miesiącu poszukiwań pracy, miała szczęście – zatrudniono ją w dużej agencji reklamowej. Już pierwszego poniedziałku wszystko poszło nie tak. W drodze do biura prawie zostało potrącona przez samochód. Kierowca nagle zahamował, wyskoczył i krzyknął:
– Ślepa jesteś?! Gdzie pędzisz, pod koła?!
Swietłana uniosła głowę i zobaczyła rozzłoszczonego mężczyznę.
– Lepiej sam byś przepisy poznał! – rzuciła w jego stronę i pobiegła w stronę przejścia.
– Przez ciebie prawie w latarnię wpadłem! – usłyszała w tle.
Na szczęście, w pracy powitała ją ciepło. Szef osobiście pokazał jej miejsce pracy i przedstawił kolegów. Zespół okazał się miły, głównie składał się z kobiet, które…


