Kiedy Klawa sprzedała swój dom, Anna, jej sąsiadka, nie mogła uwierzyć, że do tego doszło. Obie były sobie bardzo bliskie, przez długie lata dzieliły ze sobą radości i smutki, zawsze wspierały się nawzajem.
– Klawo, przecież całe swoje życie spędziłaś tutaj, jak mogłaś sprzedać ten dom? – zapytała Anna, zmartwiona wiadomością o sprzedaży.
Klawia, mimo wszystko, sprzedała dom. Choć decyzja była trudna, miała swoje powody. Rozmawiały o wszystkim, i o radościach, i o smutkach, ponieważ sąsiedzi, jeśli żyją ze sobą w harmonii, stają się jak rodzina.
– To prawda, sprzedałam go – odpowiedziała, nie ukrywając żalu w głosie. – Ale co teraz? Gdzie mam się udać? – pytała.
Anna nie mogła pojąć, jak Klawo mogła podjąć taką decyzję. Choć były dla siebie bliskie jak siostry, trudno było pogodzić się z takim krokiem.
W zachodzie słońca, Klawo podeszła do domu swojej sąsiadki, jakby coś ją wzywało. Anna, od razu wyczuła jej obecność, otworzyła drzwi i poznała ją.
– Klawo? – zawołała, biegnąc ku niej.
– Tak, wróciłam. Uwierzyłam w słowa Wani, ale teraz wiem, że się pomyliłam. – głos jej zadrżał, a w oczach pojawiły się łzy. – Jabłko od jabłoni nie spada zbyt daleko.
Anna przytuliła ją do siebie.
– Nie martw się, Klawo, teraz będziemy razem. Jesteśmy jak siostry.
Zapis w dzienniku:
Dziś zrozumiałam, że więzy krwi nie gwarantują lojalności. Czasami to obcy człowiek jest bliższy, niż ten, który powinien być obok. Trzeba doceniać tych, którzy są, a nie czekać na dobroć od tych, którzy zapomnieli. Klawo weszła do domu Anny, zdjęła chustę i postawiła torbę w rogu. Na stole parzył się herbata, a zapach świeżego chleba unosił się w powietrzu.
– Usiądź, odpocznij – powiedziała cicho Anna. – Wszystko będzie dobrze.
Za oknem powoli gasł zachód słońca. W ogrodzie, tam gdzie kiedyś rosło stare jabłonie, ptaki szykowały się do snu. Klawo wzięła filiżankę, poczuła ciepło w dłoniach i po raz pierwszy tego dnia przestała się trząść.
